niedziela, 2 grudnia 2012

Baba z jajami i chłop z mlekiem.

I nagle wszystko stało się jasne, kod został złamany, szereg naukowców, astronomów i innych konfidentów doczekał się rozkodowania kalendarza Majów od lat stanowiącego wyrocznię końca świata i klęsk żywiołowych. Dzień 1 grudnia sobota godzina 9:00 zapamiętajmy ten termin, właśnie na ten dzień przypadło wielkie otwarcie PoloMarketu w Sannikach tak jak przewidzieli to Majowie.
Cały sekret Majów wyszedł na świat więc nie ma się już czym ekscytować, końca świata nie będzię a kalendarz nie przewiduje 2 Polo w Sannikach.
Niestety jestem zasmucony bo nie spełniły się moje proroctwa co do otwarcia Biedronki więc chylę czoła przed Majami ale tylko do połowy bo dalej mi brzuch przeszkadza i w woli wyjaśnienia przyznaje się że wywróżyłem powstanie Biedronki pod wpływem samogonu wróżąc z fusów kawy rozpuszczalnej. Początkowo miało być z flaków żaby ale....... jakoś nie mogłem znaleść żaby ;) Zainteresowanie przepowiadaniem przyszłości zapoczątkował u mnie wróżbita Maciej z telewizora, który wróży pod wpływem samogonu i leczy prostatę na odległość spirytystycznymi seansami oraz przepędza anielskim piórem złe duchy i wogóle robi takie rzeczy, że aż ludzie w to wierzą i to tylko za jedyne 9.99 zł za min. połączenia.
No ale jak się to otwarcie odbyło, jakie były atrakcje, kto zemdlał i kto wysikał się za marketem - zaraz się dowiecie.
Napięcie we wsi rosło od tygodnia ludzie byli jacyś inni, żule znikli z przystanków, nikomu nie ukradli rowera a niebo spowiły ciemne chmury grożąc srogim deszczem bądź lodowatymi płatkami śniegu, chodź mógł też przypierzyć grad - przeciez to już grudzień. Sannickie kury plotkonioski wzmożyły ruch konspirując i snując tu i ówdzie nowe plotki o otwarciu PoloMarketu. Aby informacje były z pierwszej ręki użyłem narzędzi szpiegowskich w postaci kamery i podsłuchu zainstalowanych i obsługiwanych przeze mnie zdalnie w jednym z Sannickich lumpeksów, gdzie kury spotykają się co rano żeby dziobać się o używane majtki bądź inne atrakcyjne towary z Rajchu.
Czego się dowiedziałem? To opisuje. Teorie były obłędne i przyznać się muszę, że nie mogłem rozszyfrowac ich sensu. Np. stwierdzenie, że jak otworzą Polo w Sannikach to i tak trzeba będzie jeździc do Gąbina żeby coś kupić, a to sklepy poupadają, a to w sklepach będą promocje i się sklepy będa cenami prześcigać, a to udka będą po tyle a skrzydełka po tyle, cukier będzie za darmo tak jak odkurzacze mikrofalówki i telewizory rozdawane stu pierwszym klientom. W tym miejscu krzyczę do nieba o pomstę, stek bzdur i tyle.
Nie poddałem się jednak w dzień otwarcia pojechałem do Sannickiego centrum informacyjnego (fryzjera) ale nie było gdzie zaparkować. W Gramie promocje, kiełbasa z grilla, przecena mytej w ludwiku wędliny porostu szał. A u fryzjera ruch w interesie i kolejne zbędne informacje. Kobita wchodzi siada i gada.
Pani ale w tym Polo to kolejka godzine żeśmy z mężem i połowom wsi stali w kolejce. No i co kupiliście pyta fryzjerka. Nic odpowiada baba, koszyków nie było tośmy zrezygnowali, ale powspominałam z Irenką jak żeśmy za komuny stały bo 2 kurczaki do sklepu przywieźli i wtedy ześmy pierzyny kupiły.  Poprostu sielanka i maślanka.
Ale potwierdzam że były atrakcje. Kolejka społeczna spisana dzień wcześniej, jak ktos się nieco trojche w kolejke wejpchnął a na liscie nie był to go z liścia traktowali. Niektórzy załatwili przy okazji sobotni obiad z rodziną, grochówka pod Polo a potem kiełbaska z grila w Gramie, do tego piwo z promocji. No a jak jest tłum to muszą byc też i sytuacje przykre. No i masz baba jechała chłop wyjeżdzał ona go nie widziała on jej też a samochody wgięte łoo i oprócz zakupów chłop mandat w gratisie dostał. Kolejną nieprzyjemność spowodowali sami mieszkańcy - otóż była kradzież, zniknęły 2 rolki papieru toaletowego i kabanos. Szkoda mała bo rolki potem się znalazły za polo tam gdzie piechotą udawali się oczekujący z kolejki ze słabszymi pęcherzami. Łącząc fakty stwierdzam, iż zniknięcie papieru  mieć może związek ze wcześniejszym zniknięciem kabanosa !! Ta kradzież była grubymi nicmi szyta i nikt nawet nie ukradł musztary. Niestety Polo też miało wpadkę - nie można było zapłacić kartą bo nie było łącza, a zgodnie z Sannickim przysłowiem tyko na Bończy się coś z czymś łączy ;) Co prawda bankomat jest na przeciwko - jak informowali pracownicy polo, ale nie PKO jak odgryzali się kupujący.
Pojechałem do Polo sklep jak każdy inny, nie kupiem nic szczególnego.

A teraz do morału - Pani która przyszła do fryzjera miała z sobą jajka i sprzedała je fryzjerce. Tak było zawsze i tak będzie. Stanie w kolejkach to nasza Polska domena ale jajka i mleko na targu kupować będziemy  nawet choćby sto sklepów w Sannikach postawili.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz